1 IX 1945
Najdroższa moja Anneczko,
od czasu Twego wyjazduDąbrowska odnosiła się w liście do wyjazdu Kowalskiej do Krakowa na I Ogólnopolski Zjazd Delegatów ZZLP, który odbywał się w dniach 30 sierpnia – 2 września 1945 r jest mi tak kiepsko na duszy, że modlę się do Boga, abyście wasze życie tak urządzili, by móc mieszkać w Warszawie. Bez waszego przyjacielskiego domu będzie mi bardzo źle. Dramat mój skończyłam i to jest jedyny pomyślny wypadek tego tygodnia. Wypadł dobrze, zdaje się, że aż za dobrze na obecne wymagania. Drugą część ostatniego aktu pisałam przedwczoraj całą noc, do piątej rano.
Byłam na Pradze, kartki żywnościowe od p. Wachlowskiej otrzymałam. Na Targowej spotkałam znajomego, od którego dowiedziałam się, że o mojej twórczości nie wolno ani pisać, ani mówić w radioWprawdzie Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (GUKPPiW) przy Radzie Ministrów powołany został dekretem z 5 lipca 1946 r., ale w 1945 r. nadal działało Centralne Biuro Kontroli Prasy (CBKP; powołane 19 sierpnia 1944 r.). Nie udało się potwierdzić, czy rzeczywiście istniał „zapis” na nazwisko Dąbrowskiej, zakazujący jakichkolwiek wzmianek o jej osobie i twórczości. Przeczyłby temu fakt, że tak w 1945 jak i 1946 r. miała publikacje prasowe i książkowe, uczestniczyła też w życiu literackim, m.in. jako członkini jury. Informacja znajomego mogła więc być plotką lub też zakaz obowiązywał krótko.. W wolnej demokratycznej Polsce za moje trzydzieści lat pracy dla demokratycznej Polski postanowiono „zabić mnie milczeniem”. Próby pisania i mówienia o mojej twórczości były odrzucane.
Dąbrowska podpisała z wydawnictwem „Czytelnik” umowę na piąte (pierwsze powojenne) wydanie Nocy i dni.„Czytelnik” ani myśli wypłacić mi przewidzianych umową pieniędzy, cała moja nadzieja, że może zarobię coś w Łowiczu tymi dwoma odczytami – 5-go Wegner ma po mnie przyjechać autem, wrócę 8-go. Ten pierwszy akt dramatu mogę czytać także w Krakowie, jeśli ten list zastanie Cię jeszcze, załatw mi to w Dąbrowska w 1917 r. została przyjęta do Warszawskiej Kasy Przezorności i Pomocy dla Literatów i Dziennikarzy, która w 1920 r. przekształciła się w ZZLP, w 1938 r. weszła w skład Zarządu Oddziału Warszawskiego Związku; Kowalska od 1934 r. należała do Lwowskiego Oddziału ZZLPZwiązku Literatów na koniec września lub początek października, ale musi być traktowane zarobkowo. Poproś również Dąbrowska dostała od Chybińskiego zeszyt z „melodiami gregoriańskimi” (zob. listy z 25 września i 2 listopada 1945, BUW, rkps nr 1385, t. i, k. 184–185).Chybińskiego o jedną zwrotkę łacińskiej pieśni kościelnej, tak starej, że mogłaby być śpiewana w XI wieku (przed B[ożym] Narodzeniem).
Moja siostra chce mnie doprowadzić do obłędu swoimi listami w sprawie Eli, którą już po prostu znienawidziłam. Robi wielki casus z tego, że Ela „jest dojrzałą kobietą”, a więc musi wyjść za mąż. Zdawałoby się, że Ela jest jakimś szczególnym wyjątkiem, który nosi między nogami genitalia. Jak gdyby cała szesnastoletnia młodzież nie składała się z dojrzałych fizycznie mężczyzn i kobiet, które mimo to się uczą. W ostatnim liście wystąpiła nowa pretensja, że nie zajmuję się Danusią, która jest taka zdolna i inteligentna i pragnie zająć „wysokie stanowisko”, zrobić pracę dyplomową, a nikt się tym nie interesuje, gdy tymczasem „z Eli nic nie będzie, żeby nie wiem, jak ją pchać”. W rzeczywistości zaś Danusia jest poczciwą i rozsądną idiotką, a Ela piękną i zdolną dziewczyną, której wbili w głowę, że już nie ma się uczyć, bo się w niej chłopcy kochają. Cóż ja na to poradzę. Rodzina zgnoi mnie zupełnie, ale Hela zgnoi i piękną Elę. W końcu ją ktoś uwiedzie i porzuci, i w rezultacie zostanie czymś w rodzaju prostytutki. Napisała już do ojca, żeby ją bronił przed zamachem „strasznej cioci”, która chce ją uczyć. Przez moją głupotę niepotrzebnie dałam im adres Bogusia. Gotowe szerzyć zamęt po całym świecie, żeby uchronić Elę przed koniecznością nauki. Do diabła z tym wszystkim.
Była u mnie pani Dalborowa (jedzie z mężem do ambasady w Paryżu). Jakaś szuja oskarżyła ją o „współpracę z Niemcami”, ponieważ w pierwszym roku okupacji szmatławiec warszawski przedrukował jakiś felieton z jej dawnej książki. Jest to identyczny wypadek jak mój z szubienicznikiem i zdrajcą sługusem niemieckim Burdeckim, który przedrukował mój utwór ze starej czytanki w W miesięczniku młodzieżowym „Ster” przedrukowane zostały – bez zgody Dąbrowskiej – opowiadania Olek (1940 nr 1, s. 9–12) oraz Zdobycie serc i Wyścig pracy (1942/43, nr 3, s. 4–8, 14–15).niemiecko-polskim szmatławcu dla dzieci. Przyszła więc mnie zapytać, czy jej adwokat może się na to powołać (oddaje bowiem sprawę do sądu). Pozwoliłam, bo co miałam robić. Oto kabała, w której żyję. P. Stanisław ma dziś odczyt na jakimś kursie dla jakichś Spółdzielni Budowlanych. Powieźli go autem. Ma dziś nocować u nas Czesia Korzeniowsk.
Całuję Cię z utęsknieniem, wyglądając Twego powrotu, byś mi dodała ducha. Serdecznie całuję również p. Jerzego
twoja M.
[Dopisek u góry pierwszej strony:]
Tej nocy poczęta została Tulta.