Lwów, 22 III 1942
Pani Mario najmilsza,
dzięki za dary wspaniałe, za pamięć, za listy, za istnienie, za wszystko. Uf, jak mi źle nie być przy Was! Po co, na co zaplątałam się w te głupie sklepy, które pożerają człowiekowi czas, myśl, pieniądze! i nie dają chleba?! Marzę o tym, aby to wszystko zamknęli, aby sprzedać stołki i wyfrunąć do Was. Rady sobie z Jerzym dać nie mogę, chudnie, źle wygląda, nerwowy, rozdrażniony i głodny. Chciałabym go wysłać na lato do siostry mojejZofia Ostrowska mieszkała w Sichowie. „na garnuszek”. Właściwie źle nam się nie powodzi, bo zarabiamy do tysiąca złotych (lecz tysiąc złotych jest jak jedna chwila!), ale kg chleba 25 zł a białego 35 zł. Tłuszcze dochodzą do stu złotych. No, i są ludzie, kt[órym] musi się pomóc.
Sprawa Stasi niejasna, niezdecydowana. W każdym razie dotąd mieszkają w możliwym jeszcze pensjonacieMowa o aresztowaniu Stanisławy Blumenfeldowej i jej syna Jana w dniu 21 stycznia 1942 roku, o czym Dąbrowska dowiedziała się na początku lutego 1942 roku.. JanekJan Blumenfeld leczył się w Szpitalu żydowskim M. Lazarusa we Lwowie (zwanym
też Szpitalem Izraelskim), przy ul. Jakuba Rappaporta 8. w szpitalu chory na grypę. To, że jeszcze dotąd tam się znajdują, dodaje mi otuchy. Ale tyle jest innych zmartwień.
Nie łączę żadnych nadziei z wiosną, może dlatego, że tak zimno, jakby świat zamarzł i stanęły wszystkie śruby w maszynie.
Cieszę się niewymownie, że pani pracuje przy świetle lampy, ale jak da Pani radę, jak podoła Pani dniom i nocom? Czy wyjedzie Pani dokądś odpocząć?
Wyszłam dziś po południu ul. Długosza i nagle aż stanęłam, tak poczułam się obco w moim mieście i przez chwilę zdawało mi się, że cokolwiek by się wydarzyło, pozostałoby obojętne. Niebo było szafirowe, słońce mocne, żółte, cienie twarde i na to wszystko mróz niepodobny do mrozu jakiegokolwiek roku.
Pociesza mnie prymula, która tronuje na stole, jakby przyniesiona z innego świata. Nasze mieszkanie jest teraz spokojniejsze, bo gość zaginął11 maja 1941 r. zjawił się u Kowalskich młody, nieznany im wcześniej mężczyzna w mundurze pilota, który podał się za podchorążego, krewnego Stefana Ostrowskiego, szwagra Anny. Dom na Supińskiego opuścił bez uprzedzenia, okradając Kowalskich., zostały po nim tylko koce i prześcieradła!
Panu Stanisławowi ze wzruszeniem dziękuję za woreczekMowa o pakunku ze smakołykami., a Wam wszystkim za niesłychaną Waszą dobroć dla nas, na kt[órą] nie zasługujemy
Anna
Jerzy ręce całuje i mruczy ze wzruszenia.