Sichów, 29 III 44
Maciusiu kochany,
palę list za listem, po południu wychodzę w pole, do olszynki, błąkam się po ślicznych polach, myśląc o jednym, wciąż o tym samem, mówię do ciebie bez przerwy nocą i raniutko, kiedy tylko jestem jako tako sama. Od paru dni przed wyjazdem już nie miałam czym oddychać, a teraz patrzę martwymi oczami na martwy świat i nic, nic na świecie mnie nie obchodzi, nie dotyczy, nic nie jest ze mną w kontakcie. Mam duszę spętaną coraz bardziej, z każdą godziną, która nadaremnie nadchodzi, gnuśnie mija, do niczego nie prowadzi. Pisanie listów wydaje się żałosnym gadaniem wariata. Gdzie jesteś? Jak cię dosięgnąć? Tydzień temu wyjechałam z Warszawy, a gdyby minęły lata, a dzieliło morze, nie mogłabym się czuć bardziej na wygnaniu.
Tym razem nie złożyło nam się tak dobrze z Zosią jak zwykle. Nawet pierwsze chwile wypadły jakoś sztywno; tłumaczyłam się zmęczeniem, Zosia zmarznięciem – i tak już zostało. Po prostu obie jesteśmy zajęte czym innym. Młody człowiek, nazywa się pan Piotrówczesny towarzysz życia Zofii Ostrowskiej, z którym rozstała się na wiadomość, że mąż wraca z Anglii. Nie udało się ustalić nic więcej na jego temat., bardzo mi się podoba i bardzo mi go żal. Ma dwadzieścia sześć lat i jest żywym przykładem słuszności twoich argumentów o Ukrainie"O konieczności współżycia i ułożenia sobie dobrych stosunków między różnymi
narodowościami w państwie Dąbrowska pisała już w […] szkicu pt. O zjednoczonej Polsce, jej mieszkańcach i gospodarstwie (1919). Wypowiedziała się też na ten temat w eseju Po powrocie z Krzemieńca (1929). Uważała, że «stosunki społeczne na wschodzie
Polski stały się źródłem wielu tragedii dziejowych» […].”, A. Serednicki, Maria Dąbrowska o problemach polsko-ukraińskich, w: tegoż, Szkice polsko-ukraińskie, Warszawa 1994, s. 42–43. O sądach Dąbrowskiej na temat Ukrainy pisał także Witold
Nawrocki: Maria Dąbrowska i sprawa z Ukraińcami, „Studia Słowianoznawcze” 2000 t. 1, s. 7–28. Poglądy pisarki umacniał Stanisław Stempowski, minister rolnictwa, potem zdrowia w rządzie Ukraińskiej Republiki Ludowej Symona Petlury, który brał udział w pracach Ukraińskiego Towarzystwa Pomocy Emigrantom z Ukrainy, współpracował z „Biuletynem Polsko‑Ukraińskim”
i zwykł mawiać o sobie „Jestem tyleż Polakiem, co Ukraińcem”, zob. M. Dąbrowska Wstęp, w: S. Stempowski, Pamiętniki 1870–1914, s. XIII. Tematy ukraińskie pisarka poruszała także w swojej twórczości, m. in. w Geniuszu sierocym (1939). Dąbrowska i Stempowski utrzymywali liczne kontakty ze środowiskiem
ukraińskim., które zresztą namiętnie głosi nam wieczorami. Jest dzielny aż od bohaterstwa, a okazji nie brak. Zosia jest radośnie zdziwiona, ale nic więcej. Jest ciężko chora, po prostu chory szkielet, do niczego już niezdolny a najmniej do miłości, w sensie dosłownym. Wytwarza to razem nastrój jak w powieści sióstr Brontё. Młody człowiek uczy się po a[ngielsku], żeby wyjechać z Zosią po wojnie do Australii. Ma zaciętą pasję człowieka gotowego na wszystko. Ciekawa jestem, jak się w to wmiesza los.
Dziś była wielka uroczystość pieczenia chleba, która się tu odbywa co dwa tygodnie. Służąca, Staśka, nie wróciła jeszcze ze Skroniny, dokąd pojechała w piątek, boimy się, czy nie wpadła w wielką łapankę w Kielcach. Dziś przyszła nam pomagać Zośka Balicka, córka gospodarza, który ma drugi dom w głębi podwórza. Śliczna i przyjemna dziewczyna, szkoda że utyka na nogę. Piec rozpalony, gorąco, że oddychać nie można i przy tej okazji upiekło się i ćwiartkę cielęciny, i babkę, i ciastka, tak że na trzy dni mamy spokój.
Zosia pisuje babom i chłopom listy do obozu i do Niemiec, robi swetry i pantofle, handluje pończochami, które jej poczciwa znajoma przysyła z Warszawy, zamienia jagły z ordynarii na jaja, a teraz robi zapasy wojenne. Ma zamiar jak co roku wyjechać 17 maja do Solca na dwa miesiące. Jeślibyś chciała, mogłybyśmy spędzić ten czas razem, ale o tym szczegółowo napiszę po wyjeździe do S[tarego] Sącza.
Nie chcę Cię męczyć prośbami o listy. Pewnie pracujesz i masz uwagę zajętą czym innym. Zresztą w ostatnich czasach wydawałaś się do ostateczności znużona moją obecnością, którą tak dzielnie znosiłaś. Należy Ci się odpoczynek.
Jest znowu zawieja. Wojtuś poszedł na lekcję. Izba jest świeżo wyszorowana. Pachnie chlebem i jabłkami.
Kończę list pisany z jakimś przymusem i za chwilę zanurzę się znowu w moim szaleństwie, w niekończącej się rozmowie z tobą o tobie
Anna