Lwów, 11 I 41 [właśc. 42]
Kochana Pani Mario,
otóż wcale nie tracę nadziei, że kiedyś, i to znowu nie tak bardzo długo, będę w WarszawieAnna Kowalska odwiedziła swoją siostrę Zofię Ostrowską w Sichowie w lutym 1942 roku. Nie pojechała stamtąd, jak planowała, do Warszawy, ale z powodu niepokojących wiadomości od męża wróciła do Lwowa.. Powinno to nastąpić z początkiem lutego. Sprzedaję ostatnią z cennych rzeczy i gdzieś koło 20 wyjeżdżam do siostry na dwa tygodnie a stamtąd dalej. Wprawdzie mróz jest imponujący i w języku naszych gości cukiernianych zowie się blitz kaltZapewne aluzja do jakichś wydarzeń we Lwowie., ale mimo to wyjadę.
Wczoraj była u nas pani Stasia i wiele mówiliśmy o nieobecnej, cytowaliśmy kolędę i wiadomości z listu. Kolęda jest śliczna. U nas święta wypadły szczególnie chudo, jako że cały Lwów przechodził przez kryzys, który dotąd trwa. Cukierni groziło dwukrotnie zamknięcie, spadły nam na głowę podatki: tysiąc złotych miesięcznie, tak że bardzo trzeba kombinować i wysilać się, aby starczyło. Oprócz tych zajęć, w których Pani brała udział, przybyły mi noweW tym czasie Kowalscy zaangażowali się w prowadzenie drugiej cukierni razem z Marią Kulczyńską. na większą skalę. Noc ratuje dzień, wypełniony po brzegi, kipiący i wylewający się niemal w godziny przedświtu. Kąpię się po pracy, o 2 rano, a kiedy się kładę, widzę niebieskość śniegu i bladość nieba poprzez kretonowe zasłony. Chodzę pijana bez wódki, chociaż nieraz dam sobie ducha. Na Sylwestra piliśmy świetnego szampana w b[ardzo] miłym gronie zuchwalców, a ponieważ przedtem było sporo flaszczyn okowity i wermutu, przez tydzień chodziliśmy podniesieni na duchu i pobłażliwi.
Otrzymaliśmy od firmyKowalska otrzymała książkę od Wydawnictwa Jakuba Mortkowicza, z którym współpracowała Dąbrowska. Znaki życia. Czytam ją raz jeszcze, ale już nie potrafię czytać rzeczy Pani jako dzieł literackich, bo jak kochanek zazdrosny o przeszłość ukochanej szukam nieznanych mi akcentów, uspokajam się, to niepokoję, jeżeli głos słyszę inny, niż ów zapamiętany.
List Pani wprawił mnie w ambaras, bo tak wyraźnie wychodzi, jak Pani jest cierpliwa i rozumna, a jak to nasze napastliwe i swawolne krytykowanie było chyba spowodowane czarnymi uczuciami samoobrony.
Jerzy bębni na maszynie tysięczną stronę swojej dziwnej, a dla mnie b[ardzo] ciekawej powieściPrzed wojną Kowalscy wspólnie pracowali nad powieścią "Gąszcz" (powstawała w latach 1935-1948). W czasie okupacji Jerzy kontynuował pracę nad tą książką. Jesienią 1943 r. powieść obejmowała trzy części, drugą pt. "Parmenides" napisał sam Kowalski, trzecia dotyczyła okresu wojny. W październiku 1943 r., gdy Kowalscy przeprowadzali się ze Lwowa do Warszawy, wysłane paczką części druga i trzecia zaginęły, ocalała jedynie przewieziona osobiście przez Kowalską część pierwsza. Powieść ukazała się staraniem Kowalskiej już po śmierci męża. (Zob. wstęp Anny Kowalskiej do: A. i J. Kowalscy, "Gąszcz", Warszawa 1961). i obawia się, czy zdąży na czas.
Czytam listy i notatki ŻółkiewskiegoPrzed 1939 rokiem ukazały się następujące teksty hetmana Stanisława Żółkiewskiego: „Listy Stanisława Żółkiewskiego 1584-1620” (Kraków 1868), „Początek i progres wojny moskiewskiej” (Paryż 1866) oraz „Pisma” (Lwów 1861), „Ojczyzna – honor – męstwo. Wspomnienia i dokumenty” (Warszawa 1921).. Od tej lektury serce boli i temperatura krateru wzrasta, ale tymczasem dokonują się jakieś wielkie przemiany tak, że nasze miłości i nienawiści stają się bezradne. Nowy Świat i „Nowy, wspaniały świat” występują na czele nowej kawalkady jeźdźców Apokalipsy – lat, które nadejdą. Nasze biedne bocianie gniazda niedługo wytrzymają naporu, chociaż cudem od wieków żyją.
Kiedyś porównamy nasze wiadomości o rzeczach boskich i ludzkich, bo na gębę obywa się bez Sybilli.
Złe wieści chodzą, jakoby znowu było trudno wyjechać ze Lwowa. Na razie w cukierni karmię tłumy warszawiaków.
U nas tyfusu nie ma, staram się iść za radą Pani, (kt[órą] za jej troskę całuję), ale nie jest to bynajmniej łatwe.
List ten pisany w łóżku przy akompaniamencie katarowych kichań, jest głupi i zadyszany, a myślę do Pani harmonijnie i tak „mądrze”.
Uściski od nas obojga
Anna
Droga moja, dziś rano przyszedł Geniusz sierocy i inne piękne książki. Geniusza przeczytałam jednym tchem. Jaki to piękny monument 39 roku! Jak serce boli czytać, a jak zachłannie łyka się te piękne słowa i piękne zdania, i cały piękny język chłopsko-królewski! Stokrotne dzięki za tę książkę. Korzystam z tego, że jestem zagrypiona i leżę. Co za cudowny zbieg okoliczności, że książki przyszły w dobrą porę, kiedy mogę je czytać. Chciałabym uściskać tę mądrą, szlachetną głowinę, gdzie takie cuda się rodzą.
Anna