5 IX. Niedziela wieczór.
Annuś kochana,
żeby Ci uplastycznić, co robię, donoszę
Ci, że siedzę w moim małym pokoiku, do którego latem przyniosłaś mi raz tak śliczne brzoskwinie i morele, walczę jeszcze z większą ilością much niż latem, spoglądam na tarasik, przez który do mnie przychodziłaś i na którym zobaczyłam Cię raz w niedzielę stojącą i tak jakoś żałośnie wpatrzoną w ogród, że mi się serce ścisnęło i dotąd to ciągle pamiętam. A gdy spojrzę na mój wąski tapczanik, widzę na nim kochaną postać, której liczko bywa niekiedy podobne do twarzy ośmioletniej to rozfiglowanej, to bliskiej płaczu dziewczynki. Jak widzisz, nie możesz się uskarżać na brak wiadomości ode mnie, którego się tak obawiałaś – bodaj że będę Ci jeszcze natrętną. Tak to ze mną zawsze, jestem, nawet kiedy mnie nie ma – może to lepiej niż nie być, nawet kiedy się aż do znudzenia jest?
Dzień dzisiejszy był pełny niespodzianek i urozmaiceń, niekoniecznie przyjemnych, choć i przyjemnych – do tych ostatnich zaliczam
twoją depeszę – po prostu już wariowałam z niepokoju o Ciebie. Tymczasem życie z właściwą sobie nieoczekiwanością przyniosło całkiem inne zgryzoty i niepokoje, które też pewno, jak i latem, okażą się bezpodstawne, ale na razie są
Podejrzewając, że gestapo obserwuje mieszkanie na Polnej, pisarka przeniosła się we wrześniu 1943 r. ponownie do willi A. Pasławskiej, następnie do Stanisława Dippla, działacza spółdzielczego, dyrektora lustracyjnego „Społem”, który w czasie okupacji wielokrotnie pomagał Dąbrowskiej.
. Nie wiem zupełnie, jak ci radzić, bo to, jak wiesz, dziś trudno za jakąkolwiek radę brać na siebie odpowiedzialność. W każdym razie dzisiaj byliśmy wszyscy bardzo kontenci, żeś wyjechała, bo tu się zanosi na jakieś nieprzyjemne rzeczy i trwoga pada na ludzi
Okres od maja do października 1943 r. był kolejną fazą wzmożonego terroru hitlerowskiego w Warszawie. W nocy z 2 na 3 września Niemcy osadzili na Pawiaku 600 kobiet i mężczyzn. W ruinach opustoszałego getta przeprowadzali potajemne masowe egzekucje. W celu zastraszenia ludności ogłaszano przez megafony listy straconych, ich nazwiska umieszczano na plakatach.
, wobec której pożądane stają się możliwości hucznej zabawy w ciche, pogodne, rozgwieżdżone noce. Biedna
Dzitka, której wczoraj w tramwaju (o czym ci już pisałam) ukradli torebkę z kenkartą, metryką, kartą wstępu na
działkę i w ogóle wszystkimi dokumentami osobistymi (częściowo ukarano lenistwo, bo zamiast iść na
działkę piechotą, jak my, wolała jechać tramwajem i to zatłoczonym piekielnie), musi jutro na gwałt jechać z
narzeczonym do gminy, skąd otrzymała kenkartę, i dostać jakieś tymczasowe zaświadczenie o swej tożsamości, zanim jej drugą kenkartę wydadzą. Drżę o nią, bo – nie daj Boże – w drodze zaczną legitymować, nikt jej nie uwierzy, że ją istotnie okradli, a dziś niedziela, nie można nawet było dać ogłoszenia o kradzieży, czy też spisać protokołu w policji.
P. StanisławS. Stempowski mieszkał wówczas dla bezpieczeństwa w Zalesiu u Haliny Martinowej z d. Duma de Vajda Hunyad (1911-2007), łączniczki i sanitariuszki Armii Krajowej. też wyjechał na parę dni – pozostaje otwarte zagadnienie, kto u nich otworzy okna w razie nalotu – no, chyba go nie będzie.
To już wszystko. Czekam bardzo listu od Ciebie i bardzo jestem ciekawa wiadomości o wszystkich znajomych, co zresztą opowiesz za powrotem.
Do Maryjki pisz normalnie, bo gdy ten list otrzymasz, wróci już ona zapewne z urlopu –
Całuję Cię najczulej, najserdeczniej
twoja
M.
Ten list jest trzeci, nie licząc
kartki dziś wysłanej.