Sichów, Wielki Piątek
Maryjko, moja kochana,
otrzymałam trzy listy od razu. Z
30,
31 i 3 IV
Na 3 kwietnia datowane są dwa listy Marii Dąbrowskiej: list pierwszy oraz drugi (pisany po południu). Boże, jak brniemy z nieporozumień, niedomówień, mijań się w następne. Jak mój wysiłek najgłębszej prawdy wychodzi jak kłamstwo. Jak twoje znużenie nie jest powstrzymywaną z dobroci i liczenia się z uczuciami drugiego – niecierpliwością, ale jakimś dobrym uczuciem. Jak nic ci nie mówi, co
Jerzy powiedział, że chciałby być księdzem. Jak się nie domyślasz strasznego napięcia, obrazy, kłótni i gniewu z powodu zazdrości. Czy wściekła rozmowa o
celibacie byłaby możliwa? Ileż musiałam zatajać, jak skierowywać uwagę na coś innego, aby nie doszło do czegoś okropnego ze strony
J[erzego]. Ile razy nie zgasiłam uśmiechu, wracając od ciebie, ile razy nie zataiłam niecierpliwości, aby już być „po tamtej stronie”
„po tamtej stronie” – w mieszkaniu Dąbrowskiej., tyle razy spotkał mnie ironiczny, okrutny zarzut.
Miła, kochana. Jak lubię
Twój dom. Co lubię? Na to nie ma słów. To już część mojego ciała, przedłużenie mnie samej. To już nie twój dom, ale mój.
Jak możesz „przepraszać, że mi u Ciebie było biednie”. Kiedy sto razy na dzień przerażała mnie myśl, że Ci jestem ciężarem, że jest w tym coś niegodnego, niewłaściwego, że nie daję sobie rady finansowo. Ty taka zawsze bezbronna w twoim poczuciu obowiązku, kt[óry] nie istnieje w stosunku do wszystkich ludzi.
Maryjko, Maryjko, na miłość boską, przecież to bezsens i jakaś okrutna przewrotna dobroć.
Zrozum, wybacz moją złość, pasję, złą namiętność, która mi tak często rozum odbiera, każe mówić, pisać i czuć wściekłość, chęć zemsty, obcych mi zupełnie.
Kochana. Nie być z Tobą jest największym cierpieniem, jakie sobie narzucam.
Ty może nie zdajesz sobie sprawy, jak pragnęłaś być uwolniona ode mnie. Jak dławiło mnie to, aby już, już nie przeszkadzać Ci. Zaprzeczysz. Ale wiem, że tak jest. Jest tak,
Maciusiu kochany.
Najdroższa.
Piszę w szalonym pośpiechu, bo kolejka w
Rytwianach uległa katastrofie i nie wiadomo, jak będzie z pocztą. Trzy listy naraz także przyszły razem z tego powodu. I chcę dać mleczarkowi.
Maryjko, ręce, nogi Ci całuję. Jesteś dla mnie objawieniem wielu najwspanialszych, najpiękniejszych rzeczy, jakie widziałam w człowieku. Jak możesz pisać tak, jak piszesz? Zawsze jestem zazdrosna o tę
Władzię.
Kochana, Boże, jak chciałabym ci służyć, radować, być pożyteczną. Jak przerażają mnie te czasy, które nadchodzą, bo mogą cię bardzo dotknąć. Tu na wsi, b[ardzo] wiele rodzin otrzymało w ostatnich miesiącach z powrotem paczki, a potem listy z nowym adresem. Tam jest zamęt, mimo pozorów ładu. Tu jest spokój, niemal idylliczny, ale niedaleko stąd ustawiono artylerię, która przez parę dni waliła z armat i zmiotła z powierzchni dwie wsie oraz wodociągi wojskowe. Tak że życie jest teraz czystym przypadkiem.
Nie miałam kopert, więc pisałam na kartkach. Jeśli opisuję tutejsze drobiazgi, to dlatego, że chcę, abyś widziała tutejsze życie.
Paczek wysłałam po pięć dla ciebie i po pięć dla
J[erzego] ½ kg. I 3 kg dla Ciebie i jedna 3 kg dla J[erzego]. I jedną 5 kg do podziału. Pieniędzy mam dosyć, bo zrobiłam kilka transakcji, a zresztą
Zosia daje wszystko.
Opowiadanie o domu jest liche, ale to o bracie nie wydaje mi się złe, tylko jeszcze nie definitywne
Być może Kowalska miała na myśli niepublikowany, zapisany w dzienniku, autobiograficzny utwór Brat i siostra. Tekst opowiada o przeżyciach narratorki, która wraz z bratem Ludwikiem odwiedza w niedzielę babkę. Spotykają tam zafascynowaną
malowaniem Marię Opolską, późniejszą artystkę. (AK Dz. rkps, sygn. 2146, t. II, k. 115–119, 6 grudnia 1939)..
Idę zaraz z tym listem na folwark, a potem do oranżerii po prymule.
Stąd wyjeżdżam 14-tego w południe. W
Sączu będę 15 rano. Mam wrażenie, że ułoży mi się tam dobrze. Chcę, byś tam przyjechała. Tu można być tylko w ciepłych miesiącach. Inaczej byłoby zbyt niewygodnie.
Wszystko to napiszę dokładnie. W Sączu są mi winni pieniądze, tak że nie będę skrępowana i postaram się o to, żeby było dość samotnie.
Anna