3 IV 45
Anno,
StachnoZimą i wiosną 1945 r. S. Stempowski chorował na grypę i serce. jest na ostatnich nogach, a moja niedająca się ukryć zgryzota z powodu Ciebie i Twojego ze mną postąpienia umniejsza z każdym dniem jego niknące siły. Jest zresztą rozżalony na Ciebie nie tylko za mnie, ale i za siebie, jak wnoszę z żałosnego snu o Tobie, który mi opowiedział.
Anno, odwołuję się, jeśli już nie do Twego serca, które widocznie skamieniało, to do twego sumienia, do Twojego poczucia uczciwości i lojalności. Twoje milczenie może odegrać rolę czarnego żagla z greckiej legendy i
gallickiego poematuAluzja do mitu o Tezeuszu i do dziejów Tristana i Izoldy, w których czarny żagiel symbolizował śmierć.. A te słowa w moich ustach nie są literaturą, jak literaturą w innych ustach były słowa:
„obeszłabym kulę ziemską, żeby ci przynieść szklankę wody”. Odwołuję projekty przeniesienia się do
Łodzi, nie jestem w stanie nic przedsięwziąć bez zobaczenia ciebie. Odezwij się, daj znać, gdzie jesteś, przyjedź – jeśli nie chcesz widzieć mnie w trumnie albo od obcych ludzi dowiedzieć się o moim pogrzebie. Jeśli nie dbasz o dwoje ludzi, których unieszczęśliwiasz swoją nieobecnością, przyjedź bodaj do Twoich rzeczy i papierów, któreś tu zostawiła.
Dziecko niegodziwe, coś ty mnie, coś ty nam obojgu zrobiła. Za co?
Twoja teraz i zawsze
M.