24 I 42
Droga, kochana
pani Anno
list Pani z d[nia] 12 I 42 świadczy, że owszem, potrafi Pani wcale dobrze mówić lodowato o rzeczach, które Panią roznamiętniają i zajmująco o rzeczach, które Panią nudzą. Pani dławienie się z wściekłości przy zestawieniu XVII-to wiecznej koncepcji
hetmana Żółkiewskiego Hetman Stanisław Żółkiewski był zwolennikiem osadzenia na tronie moskiewskim Władysława, syna Zygmunta III Wazy oraz unii między Polską a Rosją. 28 sierpnia 1610 r. podpisał
w Moskwie układ z bojarami rosyjskimi, na mocy którego Władysław został ogłoszony carem Rosji. z
dzisiejszą na ten temat rzeczywistością, znalazłoby pełne i współczujące zrozumienie w moim najbliższym otoczeniu, toteż tym bardziej radzi byśmy, by Pani do nas zawitała, mimo że warunki bytowania układają nam się teraz dość uciążliwie, jak na trzecią zimę wojny przystało. Jeść nam nie brak i mamy jeszcze opał, przy czym co do opału dom mój należy do szczęśliwie uprzywilejowanych. Za to zamarzła woda w kuchni, której jednak nie możemy dostatecznie ogrzewać. Za to nie mamy już od tygodnia światła. Przynajmniej dwie trzecie
Warszawy żyje tygodniami przy lampkach naftowych i karbidowych. Dziwnym zbiegiem okoliczności właśnie przy lampce naftowej zaczęłam siedzieć po nocach. Jedynie w nocy mam pewność zupełnego spokoju, odnajduję siebie, mogę myśleć i pracować, w czym znakomicie pomaga mi
lizbońskaOd 1941 r. Dąbrowska dostawała z Portugalii paczki żywnościowe przesyłane przez Czerwony Krzyż. czarna kawa. Jedynie w nocy też mogę się umyć i wykąpać, bo tylko wtedy można zagrzać wodę w łazience. Gaz także prawie nie funkcjonuje i, zapalony, sam z siebie cicho gaśnie. W związku z tym wszystkim
Warszawa żyje pod znakiem stukania. Stuka się we wszystkie drzwi, bo z powodu braku elektryczności dzwonki też nie działają, stuka się w gazomierze laskami i pięściami, bo póki się stuka, to płomyki gazu troszeczkę podrastają, stuka się wreszcie, rąbiąc i tłukąc karbid do karbidówek, który jest tak twardy, że trzeba go rozbijać niekiedy na podwórzu, bo żadna podłoga tego nie zniesie. Karbidówki są najtańszym „oświetleniem zastępczym”, a jednak my zostaliśmy wierni staroświeckiej nafcie, która mi tak bardzo dzieciństwo przypomina.
Wandeczka H[offmanowa] ma jeszcze światło, za to nie ma opału, prócz tej trochy, którą jej nasze dzieci saneczkami zawiozą.
P. Kazia, nie wiem, jak teraz, gdyż rzadko ją obecnie widuję, ale przed świętami nie miała już
u siebie światła w
Radości. Śród tego „mroku i mrozu cywilizacji”, w którym pomału przestajemy się myć, sprzątać itd., życie towarzyskie jest jednak coraz bardziej ożywione, rozserdecznione, a w skołatanej głowie rozlega się na przekór wszystkiemu skoczna i ognista wiejska śpiewka:
„Rozpaliły się wiśnie, czereśnie u okienka”fragment pieśni ludowej; właśc.: „Rozpaliły się wiśnie, czereśnie //
Od słonka, // U mojej miłej, mojej jedynej // Okienka”, autor słów i melodii nieznany..
Co do języka
Geniusza sierocego może Panią to zaciekawi, że przynajmniej trzecia część tego, co mówią główne postacie jest niezmienionym autentycznym tekstem wziętym z ich listów, jeśli idzie np. o
KisielaW Przedmowie do dramatu pisarka wyjaśniała: „Źródłami, z jakich korzystałam nade wszystko, były diariusze sejmowe z 1646 i 1648 roku, Pamiętniki Albrechta Radziwiłła, raporty nuncjuszów papieskich z czasów panowania Władysława IV, diariusz Stanisława Oświęcimia, listy Adama Kisiela tudzież wszystkie inne listy, na jakie udało mi się trafić” (M. Dąbrowska, „Przedmowa”, w tejże: „Dramaty: Geniusz sierocy; Stanisław i Bogumił”, Warszawa 1957, s. 5). procent tej autentyczności jest jeszcze wyższy. Wczytana w teksty zaczęłam słyszeć, czuć, widzieć moich ludzi, tak właśnie, a nie inaczej mówiącymi – od siebie tym językiem mówić nie mogłam, to – być może – jeden z powodów, dla których przybrało to postać dramatyczną, a nie powieściową.
Mówiliśmy wczoraj z
p. Stanisławem, że tak strasznie żywo mamy w pamięci każdy nieomal dzień tamtej pierwszej zimy i wiosny we
Lwowie. Znacznie żywiej odpieczętował się w nas ten okres niż zeszłoroczna zima tutejsza, która jakby zasunęła się wstecz za tamtą lwowską. Mimo że, jeśli idzie o mnie, i ta ostatnia była dla mnie pełna ostrych w swej sile przeżyć. To są te różne tajemnice
„du temps perdu”.
Czy Pani dostała moją kartkę na święta i książkę
Znaki życia? Czy
cukierenka prosperuje mimo zamarzania? Podobno Pani otwiera jej
filię? A ta druga kawiarnia, co być miała?
Najczulsze pozdrowienia ode mnie i od
p. Stanisława
wasza Maria
Czy skorzystaliście z mojej rady z ostatniego mojego listu i pomyśleli o swym zdrowiu?