[Nr] 6.
5 IV 44
Kochanie,
wysłałam do Ciebie, prócz kartek i nie wiem czyjego listu ze Lwowa, pięć listów. Minęły już wczoraj dwa tygodnie od Twego wyjazdu i dotąd nie mam znaku, czy cokolwiek z tego otrzymałaś. Pierwszy list chyba zaginął, bo pisząc Twój 29-go, już chyba powinnaś była go mieć. Wolałabym co prawda, aby zginęły dwa następne. Prócz tego wysłałam do Ciebie pięć paczek, w dwu z nich były dwie „dawki” herbaty ode mnie i od p. Stanisława. Od Ciebie dostaliśmy cztery paczki, a Twój mąż zdaje się trzy. Ciasteczka nie przyszły wcale „w pyle”, jak to podobno miał powiedzieć p. S[tanisław] Twemu mężowi – a on, jak twierdzi, tak Tobie napisał. Była to taka sama przesada, jak z tym, że „wszyscy ubrali futra i biegali po kamienicy!”. Ciasteczka były wyborne i tylko kilka się rozkruszyło. Dziś przyszedł do Ciebie list z Krakowa, który oddaję Twemu mężowiW Krakowie przy ul. Tarłowskiej 3 m. 2 mieszkała matka Jerzego, Wanda Kowalska z d. Krawczyńska (ok. 1860–1946), żona Karola (1857–1937), w latach 1913–1915 dyrektora magistratu w Podgórzu, następnie radcy miejskiego, oraz siostra Jerzego, Irena Guzikowska (1896–1955)., gdyż myślę, że to od jego rodziny. Co do swetra i firanek, to sam sweter w opakowaniu waży więcej niż pół kilo. Wobec tego dziś kupię duże pudełko i wyślę jutro wszystko razem z firankami już nie jako list polecony, a jako paczkę. Sweter został uprany, podbarwiony „lazurkiem” i zreperowany, ale firanki to będziesz musiała tam uprać, jeśli chcesz je „opylić” – (tzn. w warszawskiej gwarze sprzedać).
Nie możesz sobie wyobrazić, jak się czuję, kiedy nie ma od Ciebie listu, a już trzeci dzień nie ma. Czas schodzi na czekaniu od poczty do poczty, Marychna bełkoce o tym, co trzeba kupić na święta, a ja myślę przez ten czas z niecierpliwością, że te dwa dni świąt przeszkodzą w dochodzeniu poczty do Ciebie i od Ciebie. Tak jak Ty ze mną, tak ja się nudzę bez Ciebie i gonię Cię myślą po tych polach i chatach. Czy wiesz, że przebywasz w stronach, które były ośrodkami największej kultury szlacheckiej w XVI wieku – wszak to tam i PińczówZa sprawą Mikołaja Oleśnickiego Pińczów stał się w XVI w. prężnym ośrodkiem reformacji. W latach 1550–1551 wypędzono z miasta zakon paulinów, by w opuszczonym
kościele zorganizować zbór kalwiński. W budynkach poklasztornych powstało protestanckie Gimnazjum Pińczowskie z wykładowym językiem polskim, zwane później sarmackimi Atenami; było ono jednym z ważniejszych ośrodków reformacji kalwińskiej i ariańskiej w kraju. Powstał tam przekład polski Biblii brzeskiej (1563), a Piotr Statorius‑Stoiński napisał pierwszą gramatykę polską. W latach 1558–1562 w Pińczowie działała drukarnia, publikująca dzieła związane z ruchem reformacyjnym. W 1586 r. miasto wykupił biskup krakowski Piotr Myszkowski, który wygnał
arian z Pińczowa. niedaleko, główne ognisko ruchu umysłowego ariańskiego i w ogóle reformacyjnego. Poznajdowałam sobie to wszystko na mapie. Złoto moje, czy rzeczywiście jest możliwe, abyśmy tam były w maju i czerwcu razem, same? Tak mnie ten projekt zachwycił i ucieszył. Aż trudno uwierzyć, że takiego szczęścia możemy doczekać, zrealizować je. Trwoga chwyta, że historia całego świata sprzysięgnie się, aby nam przeszkodzić. A może jednak nie przeszkodzi. Przyjechałabym ciężarówką „Społem”, przywiozłabym swoje pamiątki, a oprócz tego przywiozłabym jakieś rzeczy swoje i p. Stanisława do sprzedania. Będę też gromadzić pieniądze, wydrapię je spod ziemi tak, żeby dosyć było na nas obie – tak, że nie troskaj się, nawet jeśli Stary Sącz zawiedzie. Oby tylko p. St[anisław] był zdrów, bo strasznie mi jest marny, od paru dni pojawiła się nowa jakaś komplikacja – krwotoki z nosa. Cieszę się na tę możliwość wyjazdu do Ciebie, jak dziecko na pierwsze szkolne wakacje. Czy nie gniewasz się na mnie za tamte listy? Nie pij bimbru, pamiętaj o Twej wątrobie, musisz być zdrowa, nie możemy przecież obie chorować. Tak mi Cię brak, tak brak. Co ja nieszczęsna zrobię, że tak niczym nie potrafię wyrazić, co czuję. Nie gniewaj się, nie rozpaczaj, pisz – wszystko będzie dobrze – żyj, jak chcesz, rób, co chcesz, byleś była i czuła się szczęśliwa i mnie lubiła
twoja M.
[Dopisek na marginesie drugiej strony:]
Twój mąż jest zazdrosny o list Twój do p. Stanisława, którym on się pochwalił. Powiedział do mnie: „Trzeba pani wiedzieć, że p. St[anisław] jest poza mną pierwszym mężczyzną, do którego A[nna] napisała list”. Napisz do niego list. Jest poza tym w doskonałym humorze, jak i p. St[anisław], „kiedy nie ma M.Dąbrowska cytowała fragment notatki z dziennika Kowalskiej: „Przyjemna rozmowa z p. Stanisławem, kt[óry] jak zawsze, kiedy nie ma M., jest b[ardziej] ożywiony, rozmowny, swobodniejszy” (AK Dz. rkps, sygn. 2146, t. III, k. 120, 15 grudnia 1943).”