Droga Pani Anno
Choć pani tak bardzo znienawidziła literaturę, po ostatnich Pani listach, witam w Pani listach rodzącego się pisarza. Literatura nasza nigdy nie potrafiła przedstawiać należycie łajdactwa ludzkiego i była zawsze cokolwiek naiwnie idealistyczna. I moją słabą stroną było zawsze to, że reagowałam najsilniej duchowe czasy i powody ludzkie – bezwiednie wymazując z pamięci łajdactwo lub też szukając [w tychże samych łajdactwach] za nie jakichś ekwiwalentów. Jeśli więc Pani doświadczenie osobiste tych trzech lat (bo ogólne wszystkie mamy jednakie),doprowadziły panią do takiej pogardy ludzi i poczucia śmierci ludzkiego świata w Pani sumieniu i sercu, to czy Pani, chce czy nie chce, będzie Pani szukać na to wyrazu obiektywnego i literackiego. Pomimo tak wielkiego Pani milczenia już teraz w swoich listach znajduje Pani na to bardzo wymowny, bogaty wyraz – nie milczeniem też, a bardzo [dwa słowa nieczytelne] jaskrawym słowem reagujecie zawsze oboje na te trzy lata rozpaczy. I muszę powiedzieć, że dla tej rozpaczy beznadziejnej znajduje Pani „w owych [jedno słowo nieczytelne]” wyraz najsilniejszy i najpiękniejszy. Tak już to pani Bóg dał, a że ten akcent, ten wyraz jest też potrzebny i jest u nas brakujący, więc cieszę się myślą, że z Pani on „wybrzmi”, oby tylko zdołała się Pani uchronić od postawy autora Podróży w głąb nocy, gdyż ta postawa wiedzie do tego wszystkiego, od czego świat dziś tak potwornie cierpi.
Myślę jednak, że bardzo trzeba, żeby Pani do nas przyjechała choć na krótko. Posłuchałaby Pani choćby młodej doktorki, która obecnie zastrzykuje p. St[anisławowi] glukozę; która przeżyła tutaj wrzesień i trzy tygodnie dzień i noc w szpitalu, brocząc po kostki we krwi (bez literackiej przesady). I wyniosła z tych doświadczeń promieniejące oczy i serce i też jakąś wiedzę o człowieku. Więc z tych samych zjawisk różne rodzaje wiedzy o człowieku wynikają i obstając przy swojej, może trzeba wziąć pod uwagę, te inne. Jednym słowem, o ile kataklizm jakiś nie uczyni podróżowania niemożliwym, trzeba do nas przyjechać. I jeszcze jedno. Nikt z nas, kto nie był tu wrześniu, nie ma prawa mówić [?], że mówi się czy milczy de profundis. A poza tym, proszę przyjechać póki mamy jeszcze herbatę, kawę i sardynki, bo przecież w końcu i to wszystko się wyczerpie. Tak, w Warszawie zamknięto około 600 sklepów, a na oknach pustych witryn (często zabrano całe urządzenie sklepowe) ukazały się czerwone plakaty (zamknięto za paserstwo). [Trzy słowa nieczytelne]. [Dopiski na marginesach nieczytelne] [Dwa słowa nieczytelne]. [Trzy słowa nieczytelne].
Sądzę o wspaniałości człowieka. I jako raczej dość [dwa słowa nieczytelne] milczę na ten straszliwy temat.
[Dopisek na drugiej stronie listu:] Mowa dziecięca. Jat’ ja się kjęcę w djudą stjonę; się nie bojam tendaju (tramwaju). [Dwa słowa nieczytelne]”.