[Nr] 7
9 IX 43
Kochana Anno,
depeszę Twoją LT przed chwilą otrzymałam i wstydzę się teraz trochę moich listów histerycznych, a bez podstaw niepokojących się o Ciebie.
P. Stanisław ma rację – w dzisiejszych okolicznościach najlepiej jest się od razu umówić, że się nie będzie pisało, bo to tylko dodatkowe źródło niepokoju. Ta kartka jest ostatnią, gdyż przypuszczam, że wkrótce będziesz wracać, względnie przyjedziecie oboje z
p. Jerzym. Nie przejmuj się jednak złymi nastrojami moich listów. Ten tydzień był jakoś szczególnie usposabiający do zdenerwowania, ale skoro mam już od Ciebie wiadomości, a i inne są pomyślne, od razu się dziś uspokoiłam, nabrałam z powrotem pogody, spokoju i cierpliwości. I raz jeszcze Cię proszę – nie trać jej i Ty – załatw wszystko spokojnie, rozważnie, a jeśli trzeba będzie dla tego celu pobyt przedłużyć nieco, to nie rzucaj wszystkiego niezałatwionym, tylko dokończ należycie sprawę sprowadzenia twych rzeczy, książek – względnie
p. Jerzego – o ile da się namówić na
W[arsza]wę – i o ile uznacie to za dobre. Wszystko jest, będzie i musi być dobrze. Najbiedniejsza teraz jest
Dzitka, której brat
Ludwik, jak ci
donosiłam wczoraj, umarł nagle, nie dożywszy 21 lat życia. Już teraz wiemy, że umarł na wylew krwi do mózgu, zapewne w związku z tym zatruciem gazem świetlnym
gaz świetlny – dawna nazwa gazu palnego używanego do celów komunalnych i przemysłowych. w maju. Twoich „długich” listów dotąd nie otrzymałam, ale pewno też lada dzień otrzymam wszystkie – uważam, że obie jesteśmy niecierpliwe i niemądre.
Całuję Cię –
p. Jerzemu ukłony
M.