Rytro, 25 XII 44
Jest już trzynaście dni czy czternaście, jak wyjechałam. Dotąd napisałam cztery kartki, ta jest piątą. Poprzednio otrzymałam kartkę pisaną na
Kraków, wczoraj
Zosia po wilii wręczyła mi dwie kartki od Ciebie z
11 i z 16. Poczta więc chodzi kapryśnie, ale chodzi. Są tu mrozy do 15˚, ale w pokoiku ciepło, jak nigdy nie miałam. Z powały zwisa drzewko, a na nim pięć pierniczków: gwiazda, ryba, motyl, serce i grzybek. Drzewko się kręci i czerwienią się jabłka. Słońce zalewa stolik, przy którym piszę. Jest cicho, wieś poszła do kościoła. Przed chwilą była
pani Stasia i przyniosła struclę, makownik i wianek kiełbasy. Wczoraj po kolędach wręczono mi suknię „od aniołka”, a
Jerzy dostał piękną kremową koszulę. Było dwanaście dań, wódka, nalewka spirytusowa nieporównanego smaku, tak że, ku oburzeniu
Jerzego, piłam z dwu kieliszków naraz. Czułam się tak jak w rodzinie, swobodnie i miło, zwłaszcza że obie panie traktują
J[erzego] jak nieznośnego chłopca (mają
Leszka, więc nawykły do „utrapienia” i „skarania boskiego”). Wszystko tu jest z
munificencji pani Stasi, ale sercem i szarmem jest
Zosia. Znam ją prawie dwadzieścia lat, ale dziś dopiero w pełni oceniam. Czuję się brutalnym egoistą przy takiej miękkiej, serdecznej dobroci.
Wracaliśmy przy księżycu jak po zaczarowanym świecie. Dziewczęta i chłopcy „W roztockim sadzie, w roztockim lesie...” śpiewali, by nadać sobie ducha przed nocnymi gośćmi. Prowadzę tu
„nocne rodaków rozmowy”cytat z wiersza Adama Mickiewicza "Do matki Polki" z osiemnastolatkami pachnącymi żywicą i owiewa mnie tchnienie
Marsylianki.
„Mędrca szkiełko”Nawiązanie do frazy „mędrca szkiełko i oko” z wiersza Adama Mickiewicza. zostało w komodzie, a serca ponoszą najszaleńsze namiętności i wiara
zażagwiona z tamtych serc. Widać istnieje nie tylko lekarska transfuzja krwi.
Pani Stasia pracuje, jak nasi znajomi z
JaworzyńskiejW czasie powstania warszawskiego przy ul. Jaworzyńskiej w Warszawie znajdował się szpital powstańczy. Kowalska uczyniła aluzję do pomocy lekarskiej, którą dr Bruniewska udzielała partyzantom. w sierpniu. Wszystkie nieprawdopodobieństwa są chlebem codziennym, a raczej conocnym.
Maryjko, co do mego powrotu, to jest on dość problematyczny. Najwcześniej mogę być 20 I w
Dąbrowie, a do tego trzeba wielu sprzyjających okoliczności. Nie piszesz, jak czuje się Twoja ręka, ramię. Napisz o tym koniecznie. Czy nie możesz sprecyzować o
Podkowie?
Cały dzień, to jest od 10 do 1 i od 5 do 9 siedzę nad romansem, a w związku z tym wiele myślę o
Maciusiu. Jeśli nie wrócę, to może więcej będę obecna u tego amatora dni i ludzi umarłych, dla którego nawet pogoda dnia jest pogodą przypomnianą z innych czasów, tak że właściwie nie wiadomo, po co żyje się właśnie dziś. Nie uważasz?
Cieszę się, żeś zadowolona z 15 XII, dobrze to dla wszystkich. Uprzejmości dla wszystkich, chociaż robię się coraz mniej uprzejma i z humoru podobniejsza do odyńca. Przeczytałam
Dickensa Historię Dwu MiastKarol Dickens, A Tale of two cities, Londyn 1859 (wyd. 1 pol. pt. Powieść o dwóch miastach w przekładzie Heleny Janiny Pajzderskiej, Warszawa 1901).
. Socjalizm, w kt[órym]
Piętaszkowie giną, bo ktoś musi ginąć.
Anna