18 VI 40
Bardzo kochani Państwo,
zostawiwszy Was chorymi, szalenie się niepokoimy o Wasze zdrowie
[1]Pisarki, ze względu na cenzurę listów, odnosiły się do zagrożeń wojennych, używając m.in. słownictwa oznaczającego chorobę. W tym czasie NKWD dokonywało we Lwowie tzw. trzeciej deportacji polskiej i żydowskiej ludności w głąb ZSRR.
. Co za rozpacz, że ten list dojdzie Was najwcześniej za cztery tygodnie, że nie możecie zadepeszować i prędko dać nam znać, co u Was słychać. Piszcie jednak, napiszcie, listy od Was dochodzą jednak, choć po pięciu, sześciu tygodniach, a te zlecą prędko wobec nawału dziejowych wydarzeń, że dnia tu nie ma prawie bez nadzwyczajnego dodatku gazet. My żyjemy tak, jak los wymaga, zajęci wyłącznie domowymi sprawami, których jest mnóstwo, bo
dom naszRazem z M. Dąbrowską i S. Stempowskim przy Polnej 40 mieszkała wówczas Jadwiga Szumska oraz bratowa pisarki, Łucja Szumska wraz z dziećmi: Gabrielą i Jerzym. składa się z sześciu osób, które trzeba nakarmić, odziać, oprać – w tym
dwoje dzieciPodczas okupacji niemieckiej Dąbrowska kilkakrotnie przez dłuższy czas opiekowała się dziećmi Bogumiła Szumskiego, który w czasie II wojny światowej służył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie., na szczęście bardzo rozkosznych i które w niczym nie utrudniają życia, przeciwnie – ułatwiają i pomagają. Produktów codziennej potrzeby jest też w
Warszawie dosyć, tylko pieniędzy trzeba mieć na nie dużo, bo kartkowe artykuły żywności nie wystarczają, choć owszem przynoszą ulgę, bo jest ich sporo i b[ardzo] tanie. Wbrew temu, co słyszeliśmy, jest i cukier, i herbata, i mydło, byle tylko mieć za co kupić, o co trudniej. Brak tylko ubrań, materiałów i obuwia – a tych część wykradziono nam z szaf (
p. St[anisławowi]Niezależnie od grabieży dokonanej przez szabrowników w czasie, gdy Dąbrowska i Stempowski przebywali w Łucku i we Lwowie, mieszkanie pisarki zostało w październiku 1939 r. przeszukane przez gestapo w ramach inwigilacji środowiska wolnomularzy na terenach zajętych przez III Rzeszę. W wyniku rewizji skonfiskowano – jak wspominał Stempowski – „całą zawartość mojego biurka oraz całe prawie archiwum zmarłego Stan[isława] Posnera, przygotowane do oddania jakiejś bibliotece” (S. Stempowski, Pamiętniki, cyt. za: L. Hass, Stanisława Stempowskiego spotkania z policją polityczną w 1938 i 1940 roku: dwa niepublikowane fragmenty „Pamiętników” S. Stępowskiego [!]. „Ars Regia” 1994, nr 2, s. 93). wszystko) w czasie, gdy
siostra moja chodziła do pracy, a
dzieci jeszcze nie było. Jest też wielka, i grozi jeszcze większa, trudność w nabyciu opału na zimę, czego najbardziej się boję. Zresztą może to się zmieni, a ostatecznie, jak możecie to sobie z łatwością wyobrazić, nauczyliśmy się patrzeć filozoficznie na tego rodzaju szczegóły naszych bied. Mnie spółdzielcy ze
związku spożywców „Społem”M. Dąbrowska współpracowała ze spółdzielczością od 1912 r.; w latach 1913–1914 przebywała w Londynie, gdzie jako stypendystka Towarzystwa Kooperatystów studiowała zagadnienia spółdzielczości; w 1914 r. weszła do zarządu Towarzystwa. W tym czasie rozpoczęła współpracę z redagowanym przez S. Wojciechowskiego czasopismem „Społem”. W 1936 r. włączyła się w działalność Centralnego Związku Spółdzielczego, z czym wiązały się częste podróże po kraju z odczytami i prelekcjami. Podczas okupacji otrzymywała od „Społem” pomoc finansową oraz deputaty żywnościowe. W połowie 1941 r. została zatrudniona tamże jako „młodsza instruktorka” ze stałym uposażeniem i wykonywała na rzecz związku dorywcze zlecenia. przyszli z pewną pomocą, z uwagi na moją dawną pracę spółdzielczą, będę mogła też otrzymywać pewną część moich należności od pani
JaninyPisarka wspominała o należnościach pochodzących z Wydawnictwa Jakuba Mortkowicza; od 1931 r. kierowała nim Janina Mortkowiczowa. Dąbrowska współpracowała z oficyną od 1914 r., początkowo publikując swoje teksty w czasopismach prowadzonych przez wydawnictwo, następnie wydając tam niemal wszystkie swoje utwory. W czasie okupacji, aby uchronić wydawnictwo przed konfiskatą przez władze niemieckie, jego oficjalną właścicielką została Anna Żeromska, a księgarnią kierował Henryk Nikodemski. Zaległe należności dotyczyły honorariów za ostatnie przedwojenne wydanie Nocy i dni oraz za przekład powieści na język niemiecki. W czasie powstania warszawskiego księgarnia i budynek wydawnictwa uległy całkowitemu zniszczeniu. Wznowione przez Mortkowiczową wydawnictwo działało do 1950 r.. Wybaczcie, że piszę Wam o takich drobiazgach, gdy jedno, co bym chciała, to przycisnąć Was do serca. Dobrzy ludzie, to wszystko, co nam zostało na świecie; czuć ich blisko siebie, to jedyna radość, o jakiej jeszcze serce śni. Z
ZosiąLatem 1939 r. wraz z mężem Stefanem Ostrowskim, oficerem zawodowym, i synem Wojciechem Zofia Ostrowska wyjechała do szwagra do Sichowa w gminie Rytwiany, gdzie zastał ją wybuch wojny; pozostała tam do końca okupacji. Następnie zamieszkała wraz z rodziną w Mielcu. Ostrowski, zaalarmowany depeszą od dowódcy pułku, wrócił do Lwowa i stawił się w macierzystej jednostce. jeszcześmy się nie skomunikowali, bo przez pierwszy tydzień po powrocie byliśmy w istnym młynie doraźnych spraw, związanych z porządkowaniem domu, staraniem się o środki do życia itp.
[2]Poza należnościami z Wydawnictwa Jana Mortkowicza i pomocy od „Społem” Dąbrowska i Stempowski starali się w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych o przywrócenie uprawnień emerytalnych, które obojgu przyznano.
Ale myślimy o tym, w tych dniach wyślemy list, a może kto z nas tam pojedzie. Napiszcie drodzy, a zawsze donoście o wszystkich przyjaciołach, więc o
Ineczkach B[lumenfeldach], o
p. Klarze, o
parze młodych malarzy,
Bronku i
Ani, bo nigdy nie wiadomo, który list dojdzie.
Ściskam Was od nas obojga
Wasza bardzo smutna
Maria D.