27 III 45
Najdroższa,
wczoraj wysłałam do Ciebie na adres siostryPisarka, nie wiedząc, dokąd wyjechała Kowalska, napisała do Z. Ostrowskiej list z pytaniem o przyjaciółkę. Wspomniany list nie zachował się. list pisany w takim afekcie, że boję się, czy się za niego bardzo nie rozgniewałaś. Postaw się w moim położeniu. Dwa i pół miesiąca ani znaku życia od Ciebie. Nie mam słów na opisanie mojej tęsknoty, mojego śmiertelnego niepokoju, mojej potrzeby bycia z Tobą w te przełomowe chwile, nieopowiedzianego żalu, że tak mnie opuściłaś.
Nagle dowiaduję się w ŁodziDąbrowska pojechała do Łodzi na zaproszenie Jerzego Borejszy; spotkała się wówczas z Zofią Nałkowską. Zastanawiała się, czy nie osiedlić się w tym mieście i prosiła Nałkowską o wstawiennictwo w tej sprawie u Borejszy., skąd dziś wróciłam, że byłaś trzy tygodnie w Lublinie. Chwila oszołamiającego szczęścia, że żyjesz, więc Cię zobaczę, chwila pewności, że zastanę Cię już chyba w Dąbrowie i oto nagle spotkanie z Mirą – od niej wiadomość, żeś pytała, gdzie jestem, więc udawałaś, że nie wiesz, skoro wiesz, że ja nigdy nie zawodzę i że wiernie czekam na Ciebie i mogę czekać tylko w Dąbrowie lub Warszawie („przyjdę choćby pieszo, chyba żebym nie żyła”). Okropne uczucie bezlitośnie zadanej krzywdy, jakiegoś brutalnego potępienia, które byłoby czymś bezprzykładnym w stosunkach zwykłej, dobrej znajomości, a cóż dopiero takiej przyjaźni jak nasza. A nad wszystkim żałość zalewająca serce, mózg, oczy. Ta rozmowa: „Pani Miro, co Anna pani mówiła?”. „Ach, złotko, byłam zupełnie nieprzytomna, bo to było w antrakcie przedstawienia w garderobie, nic nie pamiętam, ja wtedy przecie nic nie rozumiem, co do mnie mówią. Aha, mówiła, że jest na wyjezdnym”? „Czy do mnie, czy do Warszawy?”. „Nie, nie, nie do pani, nie do Warszawy”. „Może do siostry?”. „Ach, tak, tak, coś mówiła, że jedzie do siostry. Różowa, wesoła w świetnej formie”.
Oto sposób, w jaki doszła mnie wiadomość o jedynej ludzkiej istocie, na której mi osobiście zależy, o jedynej bliskiej mi istocie, która sama zadzierzgnęła węzły, jakich nic już nie może rozerwać. Idę ulicą, niosę kawę i herbatę, którą kupiłam z myślą, że jutro, pojutrze zastanę Cię już w Dąbrowie i nagle świadomość tak okrutna, że zostałam opuszczona, wydrwiona, oszukana, że przecież z Lublina mogłam jak dawniej co dzień mieć list, że więc ani razu nie uczułaś nawet potrzeby napisania, dowiedzenia się, czy żyjemy, dania znać o sobie.
Anno, zraziłaś się do mnie, ja sama myślę ze wstrętem o tej sobie, jaką musiałaś znosić w ogóle, a zwłaszcza [w] ostatnie miesiące tamtego roku. Jestem inna, jestem ockniona – jak to się stało i dlaczego teraz, to tajemnica dziwna losów ludzkiego życia. Zły czar został zdjęty, każda chwila bez ciebie wydaje mi się tak okropnie zmarnowaną i straconą. Rozpoznałam się wreszcie w sile i istocie moich uczuć, które zrodziły się kiedyś, kiedy z bólem głowy ułożyłaś mnie na Twojej kanapie w waszym lwowskim pokoju, przykryłaś pledem i pocałowałaś z taką dobrocią.
Anneczko, muszę się z Tobą widzieć. Nie wolno odmawiać wyjaśnienia komuś, z kim łączą takie przeżycia jak nasze. Uwierz mi, uwierz mi ostatni raz – jestem inna, jestem taka, jaką zawsze chciałaś, żebym była. Chcę z Tobą przeżyć moje ostatnie przebudzenie się do życia i szczęścia. Wszystko inne jest nieważne, jak było kiedyś dla Ciebie. Jeśli powiesz, że przychodzi to za późno, „kiedy człowiekowi zależy już na czym innym”, to biada mi, pamiętaj na sen Stasi, wstrząsający Cię, o moim losie. Jeśli nie opamiętasz się, teraz jest on bliski spełnienia się. Nie przeciągaj struny, nie igraj z życiem i duszą człowieka. Muszę się z Tobą zobaczyć. Nie chcę, a raczej absolutnie nie mogę zaczynać nowego życia bez ciebie, nie mogę zostać tak sama na świecie ze wspomnieniem chwil tak szczęśliwych, a tak nierozpoznanych i utraconych. Będę tu czekać przez kwiecień Twojego listu i twojego przyjazdu. Potem mam się przenieść do Łodzi, gdzie mi ofiarowują mieszkanie. Jeśli nie możesz przyjechać, daj adres, ja przyjadę do Ciebie. W Warszawie na razie żyć za ciężko. Maciuś powiedział mi, że jego miłość obecna jest największą, jaką przeżył. Wierzę mu, bo on nigdy nie kłamie.
[Dopisek na marginesie pierwszej strony:]
Gdybyś przypadkiem była w Łodzi, dowiaduj się o mnie u Nałkowskiej: Dom Literatów, róg ul. Bandurskiego i Kościuszki.
[Dopisek na marginesie drugiej strony:]
Anno, nie zwlekaj, odpisz natychmiast, przyjedź natychmiast. Jesteś też i Maciusiowi potrzebna, który jest ciężko chory.
[Dopisek na marginesie trzeciej strony:]
Mam nadzieję, że Twojej siostrze i jej synkowi nie stało się nic złego.
[Dopisek na marginesie czwartej strony:]
Jeśli przyjedziesz do Łowicza tak, że będziesz musiała nocować lub zwieźć rzeczy, to zgłoś się do pp. Wegnerów, Nowy Rynek 4. Są uprzedzeni. Może wkrótce pójdą pociągi do Jackowic. Teraz dochodzą do Zielkowic, z kt[órych] od Łowicza do Dąbrowy trzeba iść pieszo, więc rzeczy u nich zostaw.