Wrocław, poniedziałek.
Maryjko,
korzystam z uprzejmości p. Manteuffla i posyłam Ci życzenia świąteczne dla Ciebie i całego domu oraz gałązkę ze świerku, kt[óry] rad by Cię kiedyś oglądać. W sobotę otrzymałam list. Cieszyłam się przez dwie godziny, bo byli goście (śmiertelna nuda) i nie mogłam czytać. Tymczasem był tam tylko Twój świstek, b[ardzo] protokolarny i list od mojej siostry. Wnioskuję, że na poczcie w Rytwianach ukradli 500 zł wysłanych dla Wojtusia w październiku, a potem niszczą listy wysyłane do mojej siostry i paczkę z zabawkami. Pisze ona, że w czasie ferii Bożego Narodzenia wybiera się mnie odwiedzić w Warszawie i do dentysty. Posłałam jej ekspres, że jestem we Wrocławiu, ale jeśli tak by się nieszczęśliwie złożyło, że ona by nie dostała listów moich i pojechała do W[arsza]wy, to bądź taka dobra i ugość ją, ona jest b[ardzo] nieśmiała i gotowa spać na dworcu, jeśli się speszy. Przykro mi bardzo, że miałabyś kłopot, ale nie wiem, jak zaradzić temu z chwilą, jeśli poczta do Zosi nie działa.
Wysłałam do Ciebie cztery listy w ostatnich dwóch tygodniach, chyba dojdą, choćby z opóźnieniem.
Całuję Ciebie, pana Stanisława, Jurka i Franię.
Jakoś dziś markotno na świecie i w duszy.
Anna
Wrocław, 17, poniedziałek/ XII
Maryjko,
czytałam twój list z 10. bm. Dostałam wszystkie twoje listy, czasem list wysłany wcześniej przychodzi później, ale tu w końcu dochodzą. Dziękuję Twemu bratu za szukanie męża mojej siostry, wysłałam na podany adres w Londynie list. Również jeden z panów, kt[óry] jedzie, będzie się starał.
Moje zdrowie jest doskonałe. Nie mogę sobie przebaczyć, że Cię niepokoiłam. Jak to okropne, że marzniesz, a ja tu klnę, że tak gorąco. Dziś znowu wiosenny dzień, ale zmartwiłam się, bo ktoś ściął mi wysokiego świerka na drzewko, połowę zostawił. W lesie pewnie wszystko stratują i wyniszczą
Całuję Cię tysiąc razy
Anna
[Dopisek u góry czwartej strony:]
Nie wspominaj jej [Zofii Ostrowskiej] nic o jej mężu. Ja robię starania. Boję się, żeby się nie martwiła.