Warszawa 7 III 42.
Ach, Anno, żeby Pani wiedziała, jak bardzo cieszyliśmy się, czekali, przygotowywali się, żeby Pani było z nami miło, możliwie wygodnie i przyjemnie. Co za żal, co za szkoda, że Pani nie przyjechała! Nie wątpię ani na chwilę, że byłaby Pani się jednak stąd wydostała do LwowaJuż ze Lwowa Kowalska przesłała do Dąbrowskiej kartkę z informacją, że pilnie musi wracać z Krakowa do domu. Kartka ta nie zachowała się., jak ja się wydostałam do Warszawy w listopadzie, a może nawet łatwiej. Mamy tu zawsze jeszcze więcej możliwości niż wy tam, szkoda, że Pani nie zaryzykowała. Mnie w listopadzie w Przemyślu też zapewniano, że do Lwowa nie dojadę, a jednak... Ale trudno, co się stało, nie odstanie, będziemy czekać lata, może wtedy będziemy w lepszych usposobieniach. Pani zawsze może się u nas na cały czas zatrzymać, a jeśli latem traficie, gdy dzieci i Lucia będą na wsi, to i pana Jerzego pomieścimy.
A teraz Wasze, a razem moje sprawy. O ciężkiej chorobie StasiMowa o aresztowaniu Stanisławy Blumenfeldowej i jej syna Jana w dniu 21 stycznia 1942 roku, o czym Dąbrowska dowiedziała się na początku lutego 1942 roku. Aresztowanych osadzono w niemieckim kryminalno-śledczym więzieniu przy ul. Łąckiego. Hugo Steinhaus wspominał po latach: „Dowiedzieliśmy się też rzeczy strasznej – o aresztowaniu Stasi Blumenfeldowej. I ona wpadła za rzecz błahą, za szmugiel alkoholu. […] Dr [Bronisław] Knaster doniósł mi potem, że wszystko co pani Stasia uzyskiwała z handlu, szło na AK” (zob. H. Steinhaus, Wspomnienia i zapiski, s. 263). i Janka wiedzieliśmy już parę dni po ich zachorowaniu. Od tego czasu jestem w korespondencji z p. Basią i wiem, że niestety w stanie ich zdrowia nie zaszło przynajmniej do niedawna żadne polepszenie. Daj Boże, aby nie nastąpiło tragiczne pogorszenie, wszystko jest bowiem, zwłaszcza przy tym strasznym także i u nas dającym się we znaki powrocie zimy i mrozów możliwe. Epidemie, które tych dwoje powaliłyPo konferencji w Wannsee 20 stycznia 1942 r., na której podjęto decyzję o eksterminacji Żydów, zaostrzyła się polityka Niemców wobec ludności żydowskiej. W styczniu 1942 r. zmarło w warszawskim getcie 5123 osób, w lutym – 4618. W tym czasie wzmogły się także akty przemocy wobec mieszkańców Warszawy. W okresie luty–marzec wywieziono z Pawiaka do Auschwitz 283 mężczyzn, kolejnych 86 mężczyzn stracono., i u nas się rozszalały, zabierając mnóstwo ludzi na tamten świat lub unieruchamiając ich na nie wiadomo jak długo. Jakim ciosem i jaką zgryzotą jest dla mnie ta wiadomość – rozpisywać się o tym nie będę, bo słów mi na to brakuje. Z drżeniem czekam co dzień złych albo dobrych wiadomości ze Lwowa, a poczucie własnej najzupełniejszej bezsilności jeszcze pogarsza ten stan ducha.
Boję się także o Was, ale jakieś nie dające się wytrawić – ani usprawiedliwić – poczucie dopełnionej albo dopełniającej się już chyba miary niedoli każe mi ufać, że za łaską Bożą uchowacie się nam jakoś we zdrowiu.
Przerażającej katastrofy domu Ineczków, z tym jeszcze dodajmy beznadziejnym już chyba rakiem, wprost wyobraźnią objąć nie mogę.
U nas także przednówek i wzrastające przygnębienie, któremu jednak postanowiliśmy się nie dać, nie dać za żadną cenę i jakoś staramy się być nawet w dobrych humorach, choć każda wiosna przynosi nowe nadzieje, obracające się jak jak obszył w nową rozpacz.
Mnie zdrowie służy wyśmienicie, pracuję teraz dużo i to mnie prawie uskrzydla. P. Stanisław miewa się nieźle. Z p. Wandeczką widujemy się dość często i mile, choć mało mamy sobie do powiedzenia. P. Kazia, która jakiś czas rzadko się pojawiała, znów częstszym jest u mnie gościem, bardzo dużo czyta i myśli, bardzo się pogłębia i mam wrażenie, że się coraz lepiej ze sobą porozumiewamy. Ale ze zdrowiem, z sercem i płucami, a raczej płucem, nie jest ona już teraz tak na piątkę z plusem, jak to kiedyś zapewne bywało.
Piszcie, drodzy, tego nam przynajmniej nie żałujcie. Chęć i potrzeba przyjacielskiej z Wami rozmowy „tak wzrasta, tak wzrasta, aż serce przenika” jak u słowika Syrokomli Dąbrowska niedokładnie cytuje fragment wiersza Władysława Syrokomli Śmierć słowika, właśc.: „W drucianym więzieniu, gdzie kipi gwar miasta, // Zamknęli słowika; // Lecz chętka śpiewania tak wzrasta, tak wzrasta, // Że pierś mu przenika” (W. Syrokomla, "Poezje ostatniej godziny", Warszawa 1862, s. 67).. Wprawdzie listy pod tym względem dziś nic nie dają i dać nie mogą, ale i ten cień obcowania jest przyjemny i wyczekiwany.
Serdecznie Was całuję
wasza Maria