3 IX 43
Anneczko najmilsza,
czekam z upragnieniem wiadomości, żeś szczęśliwie przyjechała. Dziś wysłałam do
Ciebie depeszę LT, którą powinnaś jutro otrzymać. Widziałam wczoraj
panią OleńkęW połowie lipca 1943 r. w willi Pasławskiej, przy ul. Olimpijskiej 13 ukrywała się przez jakiś czas Dąbrowska, podejrzewając, że jej mieszkanie przy Polnej jest pod obserwacją.
w biurze – miała przerażone oczy, sielanka jej miłego ogródka zaczyna się psuć. Wbrew projektom nie pojechałam dziś do
WackówWanda i Wacław Dąbrowscy mieszkali w Zalesiu pod Warszawą.
do
Zalesia, bo ranek był dżdżysty i nerki mnie bardzo bolały. A teraz oczywiście żałuję, gdyż wypogodziło się pięknie i bardzo, jak mówi p. Stanisław, „pocieplało”. Przed godziną wpadła
Jadzia i wprawiła nas w dobry humor, który i
Wam dziś pewnie dopisuje
Dnia 3 IX 1943 r. szef rządu włoskiego, Pietro Badoglio podpisał w Cassibile zawieszenie broni z aliantami i rozwiązał partię faszystowską. Na murach Warszawy pojawiły się napisy „Mussolini już, Hitler jutro”.
. Miałam do
Ciebie w myśli napisany ogromny list, ale go zaniechałam, bojąc się, że mnie znienawidzisz, choć co prawda i tak już nienawidzisz wszystkiego, co stanowi moją istotę (prócz stylu). Miałam list od mojej siostry ze wsi, całkiem nieprzytomnie rozpaczający z powodu, że odesłała Jurka i przypisujący „winę” jego zabrania
Jadzi. To jest możliwe, bo
Jadzia na punkcie Jurka jest zupełnie durna, a Jurek rzeczywiście mógł tam jeszcze tę zimę zostać – mam przekonanie, że nic mu się tam nie stanie, nawet w najbardziej przez nas niechcianym wypadku – nie są ziemianami, a to wystarcza. Jestem zmartwiona, zawsze, kiedy jakieś żale czy nieporozumienia powstają śród mego rodzeństwa, czuję się, jakbym zachorowała i zniechęcam się do życia. Tylko po tym poznaję, że mnie zawsze jeszcze te „dzieci” obchodzą.
Wracając z poczty, spotkałam dziś panią
Leonardową Turową (była raz przy
Tobie, taka wysoka, zmizerowana, mówiąca basem). Była przerażająco smutna i skarżyła się, że o ile nie sprzeda koszuli lub prześcieradła, to nie ma dzieciom za co zrobić obiadu. Chciałabym, żeby
p. Stanisław coś na to poradził, bo zna prezesa Banku Roln[ego], stojącego na czele rady opiekuńczej nad dziećmi
p. Leonarda. Na razie mam ją skomunikować z
Wandeczką, może jej sprzeda jakieś artystyczne albumy. Jej syn jest na kursie oficerskim Straży Ogniowej, był już przy pożarach i nawet jakaś ściana go przysypała i trochę poharatała.
Dziś idziemy na obiad na
MokotowskąW lokalu Spółdzielni Rolniczo-Handlowej „Wymiana” przy ul. Mokotowskiej 73 mieściła się stołówka dla spółdzielców. Była ona także miejscem konspiracyjnych spotkań działaczy ruchu ludowego., bo
Dzitka robi porządki. Chciałabym Ci napisać coś o sobie „od wewnątrz”, ale jest we mnie taki chaos sprzecznych uczuć, że nie umiem dla nich znaleźć wyrazu. Mimo to świetnie wczoraj pracowałam i byłam z dnia bardzo zadowolona. Dynia przed moim oknem, która się wspięła na krzak bzu, zakwitła na jego szczycie ogromnym żółtym kwiatem. Jeśli wyrośnie z tego owoc, to runie na zimę, jak każdy owoc pychy. Ale pewno nie wyrośnie.
Anneczko – bądź mądra i spokojna, nie gorączkuj się i załatw rozważnie wszystkie twoje sprawy – ja będę taka sama, jak zawsze – zło-dobra, nic mnie już nie zmieni, a skoro zechciałaś mnie już tak „z dobrodziejstwem inwentarza” akceptować, to wiedz, że nic się chyba nie pogorszy. Mogę być tylko i jedynie coraz bardziej pochłonięta pracą. W młodości roztapia się świat w sobie, w starości – człowiek roztapia się we wszechbycie i dlatego jest trochę nieuchwytny i „nieobecny”. Ale
pour ton bien chciałabym, aby
p. Jerzy potrafił na nowo wzbudzić w Tobie entuzjazm, z którym Ci tak do twarzy.
Całuję Cię, tulę i do serca przyciskam
Twoja
M.
Pani KulczyńskiejWe wrześniu 1943 r. Kowalska zamierzała zatrzymać się u Kulczyńskich przy ul. Supińskiego 11, zamieszkała jednak z mężem. ukłony.