[Nr] 9.
11 IV 44. Wtorek
Kochana,
myślałam, że dziś po świętach będzie duża poczta od Ciebie, tymczasem nic nie było ani rano, ani po południu. Analogiczna do naszej paczka „świąteczna” dla p. Jerzego dotąd nie nadeszła. Dziś natomiast przyszła dla niego paczka w dość podartym opakowaniu, listonosz oświadczył: „W tej paczce brak do wagi 800 g (!). Czy Pani przyjmie, czy zwróci?”. Cóż miałam robić, przyjęłam. Paczka zawierała wewnątrz starych pończoch kilka kawałków kiszki kaszanej (w dobrym stanie) oraz karteczkę: „Dla Maryjki – można jeść na surowo”. Za to skradzione przez pocztę „dla Maryjki” z serca dziękuję, ale biedny p. Jerzy to rzeczywiście nie ma szczęścia. Błagam Cię, nie przysyłaj już nic więcej dla mnie tylko dla niego. Zawartością paczki świątecznej podzieliłam się z p. Jerzym, zresztą jedliśmy ją wspólnie w święta. Wczoraj i dziś wysłałam Ci 1000 zł w pięciu przekazach telegraficznych, ciekawa jestem, czy prędzej dojdą niż zwykłe (500 zł p. J[erzy] zachował dla siebie). Jednocześnie z tym listem wyślę Ci jutro rano (teraz jest wieczór) jeszcze dwa pudełka półkilowe, z trudem znalezione, gdyż brak ich w sklepach, a w pudełkach trochę sznurka i papieru oraz woreczek, dwa inne woreczki wysłałam już poprzednio. Nie wiem, czy to aktualne jeszcze, bo przewiduję coraz większe rozprężenie poczty. Od wczoraj mamy tu wiosenne ciepło, rozmarzające. Zaczynam żyć i zrzucać z siebie miliony moich ciepłych ubrań. Zaczynam zdrowieć i czuję znowu krew krążącą w żyłach.
Nie tylko w noc rezurekcyjną, ale i w noc z pierwszego święta na drugie mieliśmy alarm, który wszyscy w domu oprócz mnie spokojnie przespali. Dla większej naszej przyjemności zmieniono teraz sygnalizację, zamiast dwu, nadawane są teraz cztery serie wycia syreny. Ze Lwowa nadeszły kartki świąteczne od Basi W[olskiej] do mnie i od prof. Mant[euffla] do Was. Podobno bolszew[ików] odepchnięto cokolwiek z tamtych stron i jakoby szykuje się kontrofensywaRadziecka ofensywa wiosenna rozpoczęła się 4 marca 1944 r., ale już od stycznia wojska niemieckie były w odwrocie na wszystkich odcinkach frontu wschodniego.
W styczniu 1944 r. niemiecka Grupa Armii „Południe” została zepchnięta na wyznaczoną w 1939 r. granicę polsko-radziecką na Wołyniu. Na początku marca 1944 r. Armia Czerwona zajęła województwo tarnopolskie. W kwietniu kilkakrotnie miały miejsce bombardowania Lwowa przeprowadzone przez lotnictwo rosyjskie..
Wczoraj, tj. w Poniedziałek Wielk[anocny], miałam na obiedzie dzieci. Żałowałam, że ciebie nie było, tym razem dla Ciebie. Była to najprzyjemniejsza w święta chwila, pełna niewymuszonego dziecinnego humoru i nastroju takiego, jaki może być na łące z pierwiosnkami. Dzieci po obiedzie strasznie przyjemnie śpiewały. Twego męża nie było, gdyż był zaproszony do Wandeczki na p. MarkaPrzyjaciel Wandy Hoffmanowej i na bigos. Zapytany po powrocie, jak się bawił, odpowiedział: „No cóż, wysiedziałem się”. Za to był u nas na herbacie (prawdziwej) wieczornej z Czesią Korz[eniowską]. Ale w ogóle był przez święta zupełnie bez humoru – niewątpliwie z powodu Twojej nieobecności. Jednak stanowczo twierdzi, że nie powinnaś wracać do Warszawy. Ja wciąż rozkoszuję się myślą, że może uda nam się w tym roku zrobić sobie wakacje na wsi. To znów wyobrażam sobie, że słyszę Twój leciutki dzwonek i wchodzisz, i co by to była za radość! Nie masz, nie masz pojęcia jak Cię brak – złoto moje najszczersze.
Dziś już jesteśmy sami, Jurek znów wyjechał, miły z niego chłopaczek, chętnie bym go wychowywała i miała u siebie. List ten piszę z myślą, że może nie zastanie Cię już w Sichowie. Wściekam się na pocztę, która po trzech tygodniach jeszcze nie pozwoliła nam unormować naszej korespondencji. Czy też otrzymałaś herbatę, którąśmy Ci dwa razy przesłali – i w ogóle mnóstwo listów i paczek, z których dotąd tylko odbiór dwu listów potwierdziłaś? Najczulej Cię całuję i coś szepczę, co może usłyszysz
M.