[Nr] 7.
8 IV 44. Wielka Sobota.
Droga moja, najmilsza,
dostałam dziś od Ciebie naraz trzy listy, jeden datowany przez Ciebie
30 III, dwa 31 III
Mowa o pierwszym i drugim liście z tą datą – w pierwszym była
kartka z 29-go. Na stemplu pocztowym natomiast rytwiańskim są daty 3 IV, 4 IV i 4 IV, u Was to więc w
Rytwianach zalega poczta i Twoja do nas, i nasza do Ciebie.
Pana Jerzego uprzedziłam, żeby dziś zajrzał do skrzynki swego mieszkania, a był i on niespokojny z powodu czterodniowego braku wiadomości od Ciebie. Ale już wszystko dobrze, co za ulga. Wczoraj schodziłam osiem razy do skrzynki pocztowej, do której dwa razy tylko wkładają listy, a w dodatku dowiedziałam się potem, że raczej przy Wielkim Piątku (wielkim dla Niemców święcie) w ogóle nie roznoszono poczty. Ekspresów nie wysyłaj, nie są bowiem osobno doręczane, tylko razem ze zwykłą pocztą i nie przychodzą prędzej.
Ekspres ze stemplem z 3 IV przyszedł razem z listem z 4 IV. Od chwili wyjścia z
Rytwian listy idą pięć dni, ale w Rytwianach, jak widzisz, leżą. Paczek otrzymaliśmy jak dotąd siedem, może trzy jeszcze nadejdą, może nawet dziś popołudniową pocztą coś przyjdzie. Ja wysłałam do Ciebie paczek pięć, w czym: koszula Stiebera, kołnierzyki, mankiety, herbata, sweter, firanki, pudełka, sznurek, papier, dwa pudełka na tłuszcz (z firankami). Firanki i sweter wysłałam w Wielki Czwartek 6 IV.
W tenże dzień zrobiłam dziewięć wielkich kursów tramwajem, co mi się chyba pierwszy raz zdarzyło od czasu powrotu do
W[arsza]wy w czasie wojny. Raniutko o wpół do ósmej byłam w
Devisenstelle i w
Al[ejach] Jeroz[olimskich] na poczcie w związku z zasygnalizowaną paczką ze
SztokholmuM. Dąbrowska otrzymywała paczki pomocowe ze Sztokholmu od 1942 r. , która ma jednak dopiero być dostarczona do domu. Potem w domu, potem w
„Społem”, gdzie było przyrządzone wspaniałe wprost przyjęcie wielkanocne. Łykając ślinkę, ile że byłam bez obiadu, nie doczekałam się go jednak, bo zaczęli muzyką i przemówieniami, i nie byłabym zdążyła do biednego
Lucjana, gdzie wpuszczają gości tylko do czwartej. To aż na
Czerniakowskiej w szpitalu ZUS tak ponurym i brudnym, że z samego przebywania tam można by zachorować (lokal biurowy przerobiony naprędce na szpital, któremu właściwy lokal zarekwirowano – wygląda tak okropnie, jakby to już była okupacja bolszewicka). Biedny Lucjan wygląda jak
pasyjka – została z niego czwarta część, ropa ciągle się sączy, gorączka trwa, nie wiem, czy z niego co będzie.
Od wczoraj jest u nas
mały JurekJerzy Szumski od września 1943 r. przebywał w internacie w Skolimowie. ze
Skolimowa. Przyjechali z
Elą na święta, ona jest u matki, a on tu na trzy dni. Bardzo urósł, wyładniał, jest ożywiony, ale bardzo poważny. Dzieci świetnie wyglądają, nie wiem, czy to moje paczki, czy też
Jadzi relacja była przesadna. Dziś na chwilę zgryźliśmy się, ponieważ stwierdziliśmy, że z piwnicy naszej skradziono dziesięć pudełek sardynek, któreśmy tam z inicjatywy
p. St[anisława] schowali na wypadek „zagrzebania w gruzach”. Ja miałam jakoś ostatnio dużo do biegania, a poza tym byłam tak roztrzęsiona to Twoim pamiętn[ikiem], to moimi listami, to brakiem listów od Ciebie, że nic od tego czasu nie zrobiłam, nawet powtarzanie łaciny przerwałam. Ale teraz, kiedy się już nawiąże normalna korespondencja z Tobą, to i ja wrócę do normy i zacznę pracować. Mam w domu dużo wódki, bo dostałam od dwu panów (
męża Miry i
pięknego, siwowłosego panaMowa prawdopodobnie o Tadeuszu Fiałkowskim, prawniku, którego Dąbrowska i Stempowski poznali w Jaworzu. Dąbrowska wspominała
w dzienniku: „tegoż lata 1930 roku poznaliśmy tam pana Tadeusza Fiałkowskiego, będącego rodem z Małopolski, ożenionego z Hubicką, bratanicą generała i męża sławnej z wdzięków Hani Paciorkowskiej, a pracującego jako prawnik w jakiejś wielkiej firmie przemysłowej w Katowicach” (MD Dz., Uzup. III, s. 135)., przyjaciela
p. St[anisława]). Właściwie to jest dopiero wstęp do listu, ale dalszy ciąg już po świętach. Całuję Cię kochanie
–
Twoja M.
[Dopisek na marginesie pierwszej strony:]
P. Jerzy pełen
ładu sercaDąbrowska jako członek jury wysunęła kandydaturę tej powieści do nagrody: „Potem
podaję Grydzewskiemu kandydatury do nagrody: Czapskiej Ludwika Śniadecka,
Andrzejewskiego Ład serca i Rusinka Ziemia miodem płynąca. Te dwie ostatnie à contre-coeur [fr. – niechętnie]. Andrzejewski powinien mieć tytuł Brud serca, stek zbrodni, które się popełniają w tej książce, jest artystycznie nieuzasadniony – cała rzecz nasuwa refleksje, że religijność i pobożność to funkcja grzeszności dusz chorych, zboczonych moralnie, zbrukanych wyobraźni” (MD Dz., 13 stycznia 1939). był wczoraj z
żonąFormalnie żoną J. Andrzejewskiego była wówczas Nona Barbara Siekierzyńska. Andrzejewski przyszedł do Dąbrowskiej z Marią Czyściecką.. Przyniósł dla Ciebie ratę długu o wysokości jak ostatnia
Andrzejewski przyniósł pieniądze od Stanisława Lorentza, który z ramienia Delegatury Rządu na Kraj organizował pomoc dla literatów.. Napisz prędko, czy ci przesłać wszystko, czy coś zostawić Twemu mężowi.
Anneczko – zobaczysz, wszystko będzie cudnie i dobrze. Mówię Ci.
[Dopisek na górze pierwszej strony:]
Południe. W tej chwili nadeszły od Ciebie dwie wielkie paczki na nasze imię. Nie jestem jednak pewna, czy
p. Jerzy nie otrzymał takiej samej na adres swój. Dziękujemy, ale nie róbże tego. Dziękujemy – ale cóż bez Ciebie mamy się cieszyć?