26 XI 45.
Poniedziałek.
Droga moja,
dzień przepełniony rozczarowaniem, bo nie było listu od Ciebie. Za to był 1 Czesław Miłosz wyjechał z Polski 4 grudnia 1945 r. Początkowo zatrzymał się w Londynie, w styczniu 1946 r. udał się do Nowego Jorku, a nie, jak początkowo planował, do Chicago. Został zatrudniony w konsulacie polskim. W 1947 r. przeniósł się do Waszyngtonu, gdzie pracował na stanowisku attaché kulturalnego w Ambasadzie RP. Zob. Raporty dyplomatyczne Czesława Miłosza 1945–1950, oprac. i przyp. opatrzyła M. Mokrzycka-Markowska, posłowie napisał M. Kornat, Warszawa 2013.Miłosz, który, jak się okazuje, dotąd jeszcze nie wyjechał do Chicago. Przyszedł jednak w czasie mojej nieobecności i widział się tylko z p. Stanisławem (który leży dziś na serce). Zamówił się na jutro na pierwszą, bo chce mi zostawić jakieś rękopisy do „Warszawy”.
A ja, wziąwszy wczoraj motopirynę i chininę wstałam dziś bez gorączki i wyruszyłam na Pragę. Dzień był „paryski”, pełny perłowo-opalowej mgiełki oraz śniegu mokrego obrębiającego brzegi ruin, a tak cichy, bezwietrzny, że prawie przytulny. Na Pradze zastałam Szczawieja i Iwaszkiewicza, Szcz[awiej] obejmuje dodatek literacki w Jan Szczawiej w sierpniu 1945 r. rozpoczął pracę w wydawanym w Warszawie „Dzienniku Ludowym”, organie Stronnictwa Ludowego. W grudniu tego roku przeszedł do „Gazety Ludowej”, gdzie redagował jej dział literacki i był stałym recenzentem teatralnym.„Gaz[ecie] Ludowej” i błaga mnie o współpracę. Powodzenie „Gaz[ety] Ludowej” staje się poważnym kłopotem, ale i dopingiem [dla] innych gazet, których się już na ulicy niemal nie dostrzega ani w okrzykach tu uliczny sprzedawca, roznosiciel gazetgawroszów nie słyszy.
W D[epartamencie] Literatury sensacja – na miejsce Czachowskiego, dyrektorem departamentu zostaje Weronicz, z domu Akst. Więc znów Jew – rola tego plemienia w Polsce zasadniczo się zmieniła. Przedtem trzymali w rękach handel, teraz kulturę. Ale Weronicz, dobry znajomy mój i p. Stanisława, jest poczciwym człowiekiem, niemającym nic wspólnego ze zjadliwymi typami w rodzaju Janka Kotka, a jako człowiek i postawa, mam wrażenie, dużo więcej wart od pijanego płaza, Czachowskiego, przynajmniej sądząc po Czachowskiego wypowiedziach płaszczących się i służalczych.
Obawiam się, że coś źle zrobiłam, informując się o 9 Szwagier Kowalskiej, Stefan Ostrowski, przebywał wówczas w Wielkiej Brytanii. Powrócił do Polski w 1947 r.twoim szwagrze. Załączam Ci list Bogusia i odpowiedź Dowództwa Sił Powietrznych oraz adres tego dowództwa. Mąż Twojej siostry albo służy pod innym nazwiskiem, albo może Dowództwo nie chciało Bogusiowi, jako temu, co się zdeklarował na powrót, udzielić o nim informacji. Sądzę, że Ty albo p. Zofia mogłybyście do Dowództwa pod przesłanym przez Bogusia adresem napisać.
Czy nie spróbowalibyście, każde na swoją rękę, przysłać coś do „Warszawy”? Natomiast myślę, że powinnaś wycofać swoje opowiadanie ze W tygodniku „Wieś” (1945, nr 11, s. 8) pojawiła się notatka o nadesłaniu przez Kowalską opowiadania Marnotrawny ojciec. Autorka opowiadania nie wycofała.„Wsi” i dać je np. do „Odry” albo nam. „Wieś” zaczyna być niemożliwa w swej pysze, zarozumiałości, grafomaństwie i taniej, a całkiem dziś już zbędnej, demagogii.
Mortk[owiczowa] zaproponowała mi wczoraj wydanie wszystkich pozostałych (Marcin Kozera już wyszedł w „Czytelniku”) moich książek dla młodzieży. Ubiegają się więc już o nie trzy firmy – . Po wojnie Dąbrowska wydała w tym wydawnictwie Wybór pism dla dzieci (Warszawa 1948), Wybór pism dla młodzieży (Warszawa 1948) i opowiadanie Marcin Kozera z posłowiem Zdzisława Libery (Warszawa 1962).Państ[wowe] Wyd[awnictwo] Ks[iążek] Szk[olnych] (Tatomir), Społem i 14 Janina Mortkowiczowa na początku 1945 r. przeniosła się do Krakowa, gdzie podjęła próbę reaktywowania działalności przedwojennej oficyny (wydawnictwo zakończy- ło działalność w 1950 r.). Jednocześnie w latach 1945–1946 kierowała Krakowskim Oddziałem Spółdzielni Wydawniczej „Książka i Wiedza”. Marię Dąbrowską w tych dniach odwiedziła jej córka, Hanna Mortkowicz-Olczakowa. (Zob. list 186). Towarzystwo Wydawnicze J. Mortkowicza wydało w tym czasie następujące utwory Dąbrowskiej dla dzieci i młodzieży: Dzieci ojczyzny. Opowiadania historyczne dla młodzieży, wyd. 5 (Kraków 1945), wyd. 6 (Warszawa–Kraków 1947), Marcina Kozerę. Opowiadania (Warszawa–Kraków 1946), Przyjaźń. Opowiadania wyd. 7 (Warszawa–Kraków 1946), wyd. 8 (Warszawa–Kraków 1948).Mortk[owiczowa]14, choć, szczerze mówiąc, nie ma się o co ubiegać.
Annulko – Jeśli masz czas i możność, wynotuj dla mnie nieco szczegółów, dotyczących średniowiecza (XII wiek), a mianowicie życia obyczajowego średniowiecza – zwłaszcza to, co dotyczy kobiet, co do których wiedza moja historyczna b[ardzo] szwankuje, a dramaty moje są też pod tym względem bardzo upośledzone.
Frania ma wreszcie „balijkę”, która się okazała wielkim balijskiem. Jest tym tak uszczęśliwiona, że co chwilę powtarza: „Co się mam kłopotać. Balia w domu jest, to sobie upiorę, kiedy zechcę”. Jej namiętność do prania, ku mojej rozpaczy, rośnie. W kuchni wiszą już ze trzy kondygnacje sznurów – olinowana jak okręt. Poza tym zupełny troglodytyzm i pierwotny egotyzm Frani każe mi z pewnym szacunkiem myśleć o wynikach „uspołeczniania i wychowania obywatelskiego”. Ponieważ moja praca jest dla niej czymś absolutnie niezrozumiałym i niepotrzebnym, uważa za zbrodnicze szaleństwo, że ja w ogóle potrzebuję ciepła. Krzyczy na mnie bezczelnie, że ja tylko „ten węgiel na darmo z dymem puszczam”. Jedyną osobą w domu, którą Frania uznaje, jest Jurek, jedynym piecem, w którym „lubi” palić, jest piec w jadalnym pokoju, bo to dla Jurka. Jurek coraz mniej przebywa w domu, jego 14. rok życia zaczyna się już z lekka dawać we znaki. Jeśli mu robić o coś uwagę, patrzy błędnie, milczy i udaje, że go nie ma w pokoju.
Całuję Cię ze wszystkich moich marnych sił.
[Dopisek na marginesie drugiej strony:]
Kupiłam doskonałe prześcieradło kąpielowe za 300 zł.